Będąc w Anglii, wchłonęłam ichniejszy fantastyczny sposób robienia zup. Niby taki sam, a jednak inny. Niby inny,a jednak podobny:) Otóż zupy KREMOWE. Do tej pory, to pomidorowa była moją absolutną faworytką. Chociaż, w sumie dalej jest;) Po prostu nie mam weny na zrobienie jej. A dzisiaj, był taki zielony dzień, więc w sumie brokuły pasowały idealnie. Przepis banalny, a zupa sycąca, niecała godzina i jest idealna na ogrzanie albo lekką przekąskę. Zwykle wszystkie kremy podaję z grzankami czosnkowymi (no, wyjątkiem jest krem cebulowy! który jest tak perfekcyjny sam w sobie, że nic do niego nie potrzeba:) ), jednak dziś grzanki były dla mnie zbyt ambitne, a ja zbyt leniwa, więc ubiegłam się do starej sztuczki pt. groszek ptysiowy. A propos groszku... chyba niedługo przyjdzie czas na pieczarkową. :) Z tego miejsca pozdrawiam Angie! Która przyszła z pomocą, a ja przyszłam z obiadem.:)
Składniki:
*1 kwiat brokułowy
*5-6 ziemniaków
*1 marchewka
*1 pietruszka
*1 średnia cebula
*4 ząbki czosnku
*1,5 l bulionu rosołowego
Sposób przygotowania:
1.Ziemniaki, marchew, pietruszkę i cebulę dokładnie obrać.
2.Brokuły porozdzielać na mniejsze części.
3.Wszystkie składniki wrzucić do zaczynającego się gotować bulionu (czosnek w ząbkach, jedynie obrany).
4.Kiedy ziemniaki i reszta składników zmięknie, wyjąć warzywa i zmiksować je.
5.Połączyć masę warzywną z bulionem, dokładnie wymieszać.
Podawać z grzankami czosnkowymi, lub, tak jak ja - z groszkiem ptysiowym. Smacznego.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz